niedziela, 7 kwietnia 2013

Słowo o pisaniu fantasy

Przeczytałem ostatnio książkę o tym jak nie należy pisać pt. "Galeria Złamanych Piór" Feliksa W. Kresa. Otóż Feliks właśnie utwierdził mnie w przekonaniu, że prozaikiem nigdy nie będę, co nie znaczy, że pisania jako takiego wogóle powinienem zaprzestać, jeno nici z języka literackiego. Książka zmieniła nieco moje spojrzenie na prozę fantasy. Doszedłem do wniosku, że wszystko zostało już wymyślone, jeśli zaś mają powstać jakieś nowe dzieła to będzie to raczej inne spojrzenie na sto razy odgrzewany kotlet. Przekonałem się o tym sięgając po którąkolwiek książkę z mojej biblioteczki, już same wspólne cechy gatunku dają taką wąskość a co dopiero treści. Chociaż książkę Feliksa "Piekło i Szpada" uważam za ciężką - wydała mi się strasznie oporna - to jednak ten "poradnik" wielce ciekawy.



Kolejną pozycją po którą sięgnąłem było opowiadanie "Pancerni" Adriana Tchaikovskyego. Dostałem ją wraz z pakietem na którymś Pyrkonie, nie pamiętam czy rok, czy dwa lata temu. Autor oceniany jest jako wschodząca gwiazda fantasy, który wyłamał się ze schematu bo zamiast ludzi zrobił insektoidów. Są więc ludzie-osy, ludzie-ważki, szarańcze, żuki, muchy, modliszki itd. Wrzucił do wora odrobinę steampunka oraz magii i twierdzi, że odkrył amerykę. Otóż, nie. Nie odkrył nic tak naprawdę. Co więcej, nie wiem czy jest to wina tłumacza czy autora ale zdania aż się proszą o przecinki - sam wiem, że mam z tym problem, skoro jednak nawet ja to widzę i mnie to razi to chyba faktycznie jest w tym coś nie tak. Poza tym przez dwadzieścia stron toczy się walka, na końcu zaś dowiaduję się, że przeciwnicy nadchodzili z lasu. Obrońcami rzekomo skazanymi na śmierć, gdyż osamotnieni, oddzieleni od armii jest garstka (pięciu) pancernych osowców, garstka średniej piechoty oraz odrobina małych muchowców walczących głównie na dystans. Atakowani są przez ważkowców, który potrafią latać. Ważkowcy giną dziesiątkami nie potrafiąc przebić się przez pancerniaków. Przeprowadzają szturm za szturmem i nikt nie wpadł na pomysł, że skoro nie mogą przejść przez ową piątkę to może warto zaatakować od tyłu, wszak mają skrzydła? Nie wiem czy dziękować Feliksowi, czy go za to przeklinać, straciłem ochotę na dalsze czytanie po 20-tu stronach.
Jeśli zaś takie coś przechodzi to może wbrew Feliksowi i dla mnie jest nadzieja? (nie, nie pisałem tekstów do Kącika... ani Galerii...)

Pytanie: Czy również uważacie, że w fantasy wszystko zostało już napisane?


5 komentarzy:

  1. Ja z chęcią przeczytam kolejną książkę o hobbitach czy orkach i krasnoludach. nie będzie to nic nowego ale pozwoli mi zagłębić się w ten rodzaj akcji, który lubię. Nawet jeśli od początku wiadomo jak książka się skończy to warto ją czytać dla samego doznania "bycia" w tym świecie. Towarzyszenia kolejnej drużynie hobbitów. Czy to ma znaczenie? Tylko elita literatury wymaga nowej formy lub świata. Przeciętny fan fantastyki łyknie wszystko co jest związane z rodzajem fantasy który On preferuje. Świat z humanoidalnymi owadami może być ciekawy nawet jeśli powiela schematy. Kres pisał, że autorzy dzielą się na rzemieślników i artystów i najlepiej być gdzieś pośrodku. Dla mnie liczy się wciągająca fabuła. Co do pisania nowego podręcznika RPG to wcale nie trzeba być pisarzem. Masz mechanikę, masz świat to dobrze, problem jest w formie przekazu takiej aby w minimalnej ilości tekstu zauroczyć czytelnika podręcznika. Pokazać mu że tu może się spełnić w tym co lubi ale i odkryć nieznane. Bez przygniatania go tonami nieistotnych szczegółów świata czy mechaniki. W zasadzie autorski system, aby ktoś do niego sięgnął, musi mieć fajną nazwę i pierwszą stronę tekstu, która zdecyduje czy ktoś poświęci swój czas na czytanie dalej czy nie. I na pewno bym nie rezygnował z powodu już istniejących rozwiązań bo zawsze można zrobić to prościej i ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat w przypadku prozy tysiące czasem nieistotnych na pozór szczegółów mga być fajne. Taki przykład pierwszy z brzegu – Wegner: z pozoru sztampowe fantsy, gdzie czasem przez całe strony ciagnie się opowieść wciagajaca czytelnika w specyficzny klimat świata, przez co owa sztampa nagle staje sie wyrazista, własna, oryginalna, odkrywcza.
    Lubie zmieniać klimat ale co jakis czas czuje silna potrzebe by zachaczyc znowu o jakies lochy czy inne smoki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zatem wszystko zostało już napisane, to zaś co wyróżnia poszczególnego autora to styl, dobór słownictwa, sposób kreowania akcji. Fan fantasytki zaś sięga po kolejną książkę bo wie, że to właśnie tam znajdzie... ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy artykuł
    http://functionalnerds.com/2013/03/history-of-role-playing-games/
    Podoba mi się podsumowanie:
    "I predict the future of gaming will be in the independent or smaller presses. They are more agile and able to produce quality work more quickly than the behemoth publishing houses. With the advent of quality print-on-demand and crowd-funding, the sky is the limit for a creative person interested in producing their own gaming material."

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszą to w odniesieniu do D&D, ale może faktycznie świat fantasy idzie w tym kierunku. Kuzz zrobił "wielkie oczy" czytając pierwszą wersję Enklawy, nie dziwię się, miała ponad 150 stron. Gafields napisał artykuł, "jak nie należy pisać autorek", również pod wpływem owego tomiszcza... coś w tym jest ;)

    OdpowiedzUsuń